kwietnia 23, 2015

Czy luksusowe kosmetyki są lepsze od tanich?

CZYLI O TYM CO WPŁYWA NA KOŃCOWĄ CENĘ PRODUKTU


Na pewno zastanawiałyście się kiedyś czy wysoka cena kosmetyku zawsze odpowiada jego równie wysokiej jakości. Czy produkty drogeryjne są gorsze jakościowo od produktów luksusowych. Czy warto zapłacić więcej za produkt marki selektywnej. Czy produkt z niższej półki cenowej ma szansę zadziałać.

Na końcową cenę kosmetyku składa się tak wiele czynników, że trudno jest mówić o jakiejkolwiek regularności. W przypadku różnych marek, proporcje determinant ceny końcowej będą się od siebie różniły. Na co warto zwrócić uwagę kupując kosmetyki i jakie elementy składają się na cenę końcową?


Czynniki odpowiedzialne za końcową cenę kosmetyku

1. Opakowanie

Cena opakowania uzależniona jest od tworzywa z jakiego jest wykonane; plastik jest tańszy od szkła itd.. Cena opakowania jest uzależniona również od wyglądu buteleczki, zarówno jeśli chodzi o jej kształt, jak i nadruk czy projekt naklejki. W cenę opakowania wliczamy pensję grafika/projektanta. Jeśli wierzyć temu artykułowi, opakowanie stanowi aż 50% wartości produktu. Można oczywiście postawić na tanie gotowce. :-) Przykładowe opakowania wraz z cenami możecie podpatrzyć w sklepie z półproduktami kosmetycznymi Zrób Sobie Krem.

Opakowanie to nie tylko plastikowa tubka, ale również papierowy kartonik i zabezpieczająca go folia - to również podnosi cenę kosmetyku.

Firmy posiadające odpowiednio wysoki kapitał (czyt. bogate) badają tworzywo z jakiego wykonane jest opakowanie pod kątem zachodzenia reakcji ze składem kosmetyku. Dzięki temu opakowanie jest kompatybilne ze składem - nie zachodzą niebezpieczne dla naszego zdrowia reakcje chemiczne, ale cena produktu automatycznie rośnie.



2. Pozycjonowanie produktu

Pozycjonowanie to mówiąc kolokwialnie - szufladkowanie. :-) Ma na celu przypisać cechy marce, aby kojarzyła się z określoną korzyścią. Weźmy takie kosmetyki Ziaja - te z dopiskiem Med sprzedawane są wyłącznie w aptece,  bez dopisku - w drogeriach. Dziwnie byłoby zobaczyć produkty La Roche - Posay w Naturze :-), gdyż marka kojarzy się z czymś co nie tylko pielęgnuje, ale i leczy, a lekarstw nie szukamy w drogerii, prawda? :-)

Pozycjonowanie to również dbałość o cechy charakterystyczne marek, znajdujących się względem siebie w jednej określonej kategorii. Dbałość o to, by marka miała przypisaną "swoją historię", coś co ją wyróżnia od konkurencji. Na to wszystko wykładane są pieniądze, co znajduje swoje odzwierciedlenie w końcowej cenie kosmetyku.

Tutaj fajny artykuł na ten temat. :-)


3. Reklama

Dobra reklama potrafi sprzedać nawet bardzo beznadziejny produkt, taka prawda. :-) Kupując kosmetyk nie kupujemy tylko jego składu, ale przede wszystkim wizję efektu końcowego. Kupujemy siebie samych w lepszym wydaniu.

Cena kosmetyku to również opłata dla gwiazdy, która jest twarzą kampanii.

Ludzie, których spotykam nigdy nie przyznają otwarcie, że są podatni na reklamę. Uważają, że to dotyczy innych ludzi, natomiast oni sami są odporni na hasła i obrazy reklamowe. Ok, na poziomie świadomym mogą tak twierdzić, ale reklama jest tworem działającym na podświadomość. Nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo potrafimy kojarzyć i zapisywać gdzieś wewnątrz naszego umysłu treści, które są później spontanicznie wykorzystywane podczas zakupów. Dlatego każdy cżłowiek w mniejszym bądź większym stopniu jest podatny na reklamę, co poparte jest licznymi badaniami naukowymi.



4. Skład produktu

Czyli to, co faktycznie ma kontakt ze skórą czy włosami. Płacimy za to czy składnik jest niszowy czy ogólnodostępny. Inaczej zapłacimy za glicerynę, a inaczej za mocznik. Płacimy także za sposób pozyskiwania substancji np. substancja może zostać tylko oczyszczona i wpakowana do produktu lub musi być poddana bardziej rozległej obróbce technologicznej. 



5. Prestiż marki

Im marka bardziej znana, tym wyższa cena kosmetyku. Im marka dłużej utrzymuje się na rynku, tym większe do niej zaufanie.


6. Badania i certyfikaty

Każdy kosmetyk przed dopuszczeniem do obrotu musi przejść badania. Unia Europejska narzuca określone zasady w jaki sposób powinno się to odbywać. Każdy kosmetyk posiada własną dokumentację. Powinna być ona dostępna na żądanie Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Państwowej Inspekcji Handlowej. 

Pieniądze lokowane są również w celu uzyskania certyfikatu np. oznaczającego produkt naturalny.


7. Nowości

Nowe składniki, nowe rozwiązania kosmetyczne - za to płacimy finalnie więcej. Tak jak z telefonami - im nowszy model, tym droższy, a wraz z upływem czasu jego cena maleje. Rozwiązania stosowane w kosmetykach z wyższej półki po 2 - 3 latach trafiają do kremów z niższej półki cenowej. Receptury są dosłownie wykupowane przez te szerzej dostępne marki od tych luksusowych. :-) Ciekawe, prawda? Dlatego kupując obecnie krem za 30 zł możemy się spodziewać, że receptura jest żywcem skopiowana z produktu luksusowego sprzed kilku lat.


8. Pojemność

Im wyższa pojemność produktu, tym bardziej opłaca się go kupić w przeliczeniu na 1 ml. Cena opakowania pozostaje na prawie niezmienionym pułapie, rośnie tylko cena substancji. Przykładowo 200 ml maseczki Kallos kosztuje 5 zł, a 1000 ml 12 zł, a proporcjonalnie powinna kosztować 25 zł. :-)



Ciekawostka: najbardziej popularne kosmetyki umieszcza się na linii oczu klienta. To bardzo ciekawy proceder, o którym przeciętny klient nie wie. :-) Znajduje to swoje zastosowanie w sklepach sieciowych, które prowadzą świadomy marketing. :-)



Czy luksusowe kosmetyki są lepsze od tanich?

Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo "lepsze" to zbyt ogólne pojęcie.  Myślę, że każdy powinien zrobić to we własnym zakresie. Dla każdego określenie "produkt tani" i "produkt drogi" mogą oznaczać coś innego. Dlatego ważne jest według mnie nabycie umiejętności czytania składów, by wiedzieć za co płacimy.

Dla mnie osobiście ważne jest zaufanie jakim darzę markę. Jeśli coś kupię i zadziała to dobrze, marka ma moje zaufanie. W efekcie mając do dyspozycji dwa podobne produkty, wybiorę ten marki zaufanej. Zaufanie musi iść w parze z wysoką jakością składu. Bubla wypuszczonego przez ulubioną markę nie kupię. :-)



Podsumowując

Mimo, iż drogie kojarzy nam się często z "lepsze", to zarówno wśród produktów luksusowych jak i drogeryjnych, znajdziemy te o doskonałych kompozycjach składowych i wspaniałym działaniu, które będą nam służyły. Niestety mam wrażenie, że cena najbardziej luksusowych produktów jest uzależniona w głównej mierze od reklamy, marketingu, a także pozycji marki na arenie kosmetycznej.



Czym kierujecie się kupując kosmetyki?


37 komentarzy:

  1. przy zakupie kosmetykow kieruje sie skladem a nie reklama i obietnicami producentow :)
    kiedys owszem swiecie wierzylam w te bajeczki na opakowaniach i tak jak piszesz- placilam za nadzieje w sloiczku...do kazdego kosmetyku podchodzilam z oczekiwaniami ze faktycznie spelni obietnice producenta (stad tez im wiecej bylo napisane i bardziej kwoecistym jezykiem tym lepiej)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz nauczylam sie czytac sklady (z grubsza ale jak czegos nie wiem to szukam odpowiedzi w necie) i od tej pory moja pielegnacja zrobila sie bardziej swiadoma. przestaly mnie kusic nowosci i reklamowane kosmetyki, wiem co sluzy mojej cerze i wlosom i takich produktow szukam z gory odrzucajac te co do ktorych mam przypuszczenia ze sie nie sprawdza. uzywalam kosmetykow "z roznych polek"- i naprawde nie zawsze cena idzie w parze z jakoscia. swietnym przykladem sa tu dla mnie kosmetyki marki Sylveco o pieknych przemyslanych skladach i swietnej jakosci w przystepnej cenie.
      natomiast ostatnio sama rozkminialam...konkretnie na przykladzie silikonowego serum do wlosow: czy kupic opolowe tansze serum drogeryjne czy drozsze "profesjonalne"- skoro w zasadzie i to i to w skladzie ma glownie silikon z mala iloscia oleju. wygralo serum fryzjerskie- jakos mam wrazenie ze te fryzjerskie sa lzejsze, a jednoczesnie lepiej zabezpieczaja...ale moze to tylko jakis efekt "placebo" ze tak to okresle

      Usuń
    2. W kosmetykach fryzjerskich zazwyczaj jest więcej złej chemii. Jestem fryzjerką i gdy klientki pytają co polecam, to są zdziwione, że nie wciskam im kosmetyków "profesjonalnych", tylko Babydream, Facelle, Love2Mix, Garnier Awokado i masło karite, itd.... ;)

      Usuń
    3. Fajnie, że są takie fryzjerki jak Ty. Ja to trafiam tylko na takie, które śmieją się z olejowania, a na pożegnanie polecają Wellę. :(

      Usuń
    4. Jesteś niesamowita :-) Nie spotkałam jeszcze takiej fryzjerki (nie licząc Mysi z bloga Kokardka - Mysi) :-)

      Usuń
  2. U mnie to przede wszystkim cena jest kryterium wyboru a potem porównuje skład. Jeśli będzie nawalone konserwantów, to szukam w trochę droższych i tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Martusiu, wkradł Ci się błąd :) "Dla mnie osobiście ważne jest zaufanie jakim dażę markę" -> piszemy "darzę" :)
    Ja głównie kieruję się składem - jestem alergikiem :) Ale jeśli kosmetyk naprawdę działa, zawsze chętnie dopłacam i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze "wykupywane" - poprawnie: kupowane, wykupowane

      Usuń
    2. Dziewczyny byłam na mat - fizie, czy to mnie usprawiedliwia? :D Już poprawiam, przepraszam :* :-)

      Usuń
    3. Hahah, ja też były mat-fiz, ale nie wygram z moją polonistyczną naturą :DD

      Usuń
  4. Mój wujek pracuje jako biochemik dla firmy, która produkuje dla innych firm suplementy czy kosmetyki. I koszt wyprodukowania tańszych i droższych np kremów to, jak mówił, różnica kilku, kilkunastu złotych. Także faktem jest, że to reklama, opakowanie, prestiż firmy itd. w wielu przypadkach(zwłaszcza kosmetyków drogeryjnych) to czynniki wpływające na cenę, niekoniecznie skład czy jakość sama w sobie, bo jak widać - produkty mogą być nawet produkowane przez ten sam zakład :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo jest napisane w tym artykule, który podlinkowałam w tekście! A jednak...

      Usuń
  5. Już się przekonałam na własnej delikatnej skórze, że ani teoretycznie dobry skład ani pieniądze nie zapewnią gwarancji, że produkt będzie odpowiedni. Wiem, że cudów nie ma, nic nie spłyci zmarszczek, nie naprawi nam zniszczonych włosów, musimy dbać o włosy i skórę przede wszystkim odpowiednim i delikatnym traktowaniem. Kiedyś przeanalizowałam skład luksusowego myjadła do twarzy, które po czasie mnie podrażniło i nie był rewelacyjny, hipoalergiczne mydło też spowodowało czerwone plamy na twarzy. W końcu wzięłam się za własną produkcję mydła i teraz jest super. Polecam po kosmetyki wybrać się do spożywczego albo na łąkę i zrobić sobie je w domu. Tanio, łatwo i przyjemnie, o satysfakcji już nie wspomnę;) Luksusowe nie znaczy lepsze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coz zawsze ogladajac sklady kosmetykow luksusowych znajduje sama chemie wiec wole te mniej znane;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mądry artykuł. zgadzam się prawie wszystkim co napisałaś. Jednak moim zdaniem skład nie powinien być tylko jedynym wyznacznikiem. Już kilka razy spotkałam się z produktami, które swoim składem "szału nie robią". I co? Fantastycznie działają, dużo lepiej od tych naturalnych składach. Coś w tej chemii musi być i za coś w końcu się płaci :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak z jedzeniem. To z chemią też lepiej smakuje (tak jak kosmetyk lepiej działa). Tylko skutki po kilku-kilkunastu latach nie będą już takie miłe :)

      Usuń
  8. Bardzo fajny post! ;) Osobiście uważam, że nie warto przepłacać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Denerwują mnie w sklepach te wszystkie "chwyty marketingowe". Umieszczanie najbardziej popularnych produktów na wysokości oczu klienta (to o czym wspomniałaś)... No, tak, dlatego w Rossmannie zawsze pierwsze co rzuca mi się w oczy na dziale z szamponami to Garniery... A zauważyłyście, że najtańszy towar zawsze jest na najniższej półce? :D Komu by się tam chciało schylać, kucać! I to nawet w marketach, nie tylko w drogeriach. W ogóle to sama kiedyś padłam ofiarą tej dziwnej polityki... Poszłam do Rossmanna kupić krem BB z Ziaji, bo mi się skończył. Kupowałam go, bo był najtańszy (9,99 zł). I pewnego razu chodzę, szukam, no, kurka, nigdzie go nie ma! A że krem BB był mi "na gwałt" ;) potrzebny, to musiałam jakiś kupić. Więc wzięłam najtańszy, który wtedy znalazłam, czyli z Garniera (14,99 zł). Widzicie jak ładnie zarobili na mnie 5 zł więcej ? :) Dziewczyny, NIE DAJCIE SIĘ I MIEJCIE W SKLEPACH SWÓJ ROZUM! Szukajcie, czytajcie, bo połowa kosmetyków tańszych-lepszych jest schowana tak, że od razu ich nie zauważycie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Martusia, to tak samo jak z ciuchami! Nie zawsze droższe = lepsze! Chociaż wiadomo, jak to mówią, "zależy jak leży" :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie dzieliłam kosmetyków na te luksusowe i z niższej półki, na drogeryjne i naturalne itp. Nie rzucam się ani na nowości (wyczekuję, aż o danym produkcie pojawi się dostateczna ilość opinii ;)), ani nie wydaję kroci na to, że kosmetyk jest jakiejś tam marki. Zaryzykowałam raz i wydałam ostatnio prawie 90 złotych na szampon i teraz zła na siebie przeliczam ile mogłabym mieć za to butelek mojego ukochanego Gliss Kura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli opierasz się pozycjonowaniu :-) Również lubię używać produkty, które ktoś już przede mną testował i pojawiła się o nich dostateczna liczba opinii. :-)

      Usuń
  12. Czym się kieruję ? Hmmm... rzetelnością recenzji tego kosmetyku, sprawdzam wizaż i różne fora, zastanawiam się czy dana osoba ma podobne włosy do mnie, cerę itd. Czasem waham się dość długo. Kupić coś co było zachwalane przez blogerkę, youtuberkę, która ma odmienne problemy od moich, może być błędne. Kilka razy mi się zdarzyło. No i muszę przyznać że były to pieniądze wydane w błoto, bo albo męczyłam się z wykorzystaniem tego kosmetyku do końca albo znalazłam dla niego inne zastosowanie albo oddałam komuś bliskiemu. A jeden kosmetyk leży jeszcze w szafce i właściwie czeka tylko na wyrzucenie do kosza, bo termin ważności minął. Jestem coraz bardziej świadoma pielęgnacji swoich włosów i mieszanej cery. Ale dalej się uczę. Mogę powiedzieć, że te kosmetyki, o których długo szperałam ich działania, właściwości, efektów, jak to się dziś mówi "robiłam research" (nie lubię tego zwrotu) to zawsze byłam zadowolona :) A propos zbliżającej się promocji w rossmanach i naturze, też mam dylemat. Bo nie chcę się rzucić na byle co, tylko na to co mi potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zgodze sie z punktem 6. WSZYSTKIE kosmetyki musza przejsc badania. I te tanie i te drogie. Sa to bdania m.in. na czystosc mikrobiologiczna, badania dermatologiczne, badanie stopnia zakonserwowania. Wypuszczenie kosmetyku na rynek wcale nie jest takie proste. Stworzenie stabilnej receptury to jedno, ale badania tez sa bardzo wazne i firmy kosmetyczne nie moga sobie pozwolic na to, zeby na rynek wypuscic nie przebadany kosmetyk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kosmetyk przed dopuszczeniem do obrotu musi przejść badania. Unia Europejska narzuca określone zasady w jaki sposób powinno się to odbywać. Każdy kosmetyk posiada własną dokumentację. Powinna być ona dostępna na żądanie Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Państwowej Inspekcji Handlowej. Przegrzebałam internet by to potwierdzić. Chylę czoła, serdecznie przepraszam i oczywiście poprawiam błąd. :-(

      Usuń
  14. Czytanie składów nic nam nie da, bo nie wiemy, w jaki sposób zostały pozyskane te składniki, czy są w formie mało- czy wielkocząstkowej, a może nawet w skali nano (a wielkość jest najważniejsza!)? Faktem jest, że przeprowadzono badania, pokazujące, że kosmetyki na poziomie tanich z Biedronki są takie same jak Diora. :) Moim rozwiązaniem jest poszukiwanie ulubieńców wśród tańszych produktów, a jeśli tam nic nie znajduję, szukam w coraz droższych. :) I daję gwarancję, że nie dojdziemy do ceny np. kremu powyżej 50 zł. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Nie jesteśmy w stanie rozszyfrować składu całkowicie. To, co my nazywamy czytaniem składu, to tak naprawdę czytanie "mniej więcej". Jesteśmy w stanie oszacować co znajduje się w produkcie, jednak nigdy nie wiemy w jakim stężeniu. Dlatego czasami produkty, które teoretycznie powinny działać, okazują się niezbyt fajne. Uważam jednak, że umiejętność czytania składu "mniej więcej" jest potrzebna i mnie osobiście pomaga. Dzięki temu uniknęłam wielu złych zakupów.

      Usuń
  15. prawda, najczęściej płaci się za reklamę jeśli jakiś kosmetyk jest droższy :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. już się nie raz przekonałam, że droższe nie znaczy lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Martusiu czy znasz moze jakiegos bloga dziewczyny o cienkich ale kreconych wlosach? Bo szukam i nic nie mogę znaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Kosmetyki luksusowe nie zawsze są lepsze od tanich i bardzo dobrze :) Prawda jest taka, że cena zależy głównie od tego, czy producent tworzoną przez siebie markę chce zrobić jako luksusową, czy też nie. Często płacimy właśnie za rzeczy, które opisałaś - opakowanie czy reklamy, a tanie kosmetyki mają podobne składy, tylko po prostu ktoś założył, że będzie produkował rzeczy tanie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A co do zdjęć zamieszczonych w tym poście :) Chyba widzę annabelle minerals.
    Czy to kosmetyk luksusowy? - kwestia dyskusyjna pewnie. Drogi jest. Ale skusiłam się na niego ze względu na jego naturalny skład :D Jak Ci się sprawuje Martusiu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, zauważyłaś :D Chodziło tylko o zdjęcie do posta :-) Nie miałam na celu szufladkowania Annabelle jako produktu luksusowego bądź nie. Ale skoro poruszyłaś już ten temat, to fajnie, wypowiem się. :D Annabelle w większej pojemności (10 g) kosztuje 60 zł obecnie. Czy jest to dużo? Dla jednych tak, dla drugich nie. Gdyby 1,5 roku temu ktoś mi powiedział, że kupię za tak wysoką kwotę (wysoką dla mnie) podkład, to bym nie wierzyła. Gdybym zarabiała "miliony monet" to pewnie byłaby to dla mnie cena śmieszna. Tak wiele zależy od sytuacji finansowej. :-)

      Moje opakowanie 10 g używam już od 12 miesięcy i jeszcze końca nie widać... Rozkładając cenę 60 zł na 12 miesięcy wychodzi okrągłe 5 zł za każdy miesiąc. Patrząc na to w ten sposób to jest niewielki wkład w zdrową, gładką skórę. :-)

      Sprawuje się wspaniale, najwspanialszy produk ever i kropka. :-)

      Usuń
    2. O, Jak fajnie usłyszeć dobrą opinię :) Mam go od 3 dni. Bardzo mi się podoba jak wygląda na mojej problematycznej cerze. Daje lekkie rozświetlenie. Mam wersję kryjącą, 4 gramy. A uznałam (być może przedwcześnie) ten kosmetyk za drogi, bo dałam 37 zł za 4 gramy i zastanawiam się na jak długo mi starczy ... Ale duży plus za to, że w Krakowie mogłam kupić go stacjonarnie, od razu wraz z ekspedientką dobrałam odpowiedni kolor. Mam golden fair :)

      Usuń

Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas na blogu i wyniosłaś z jego treści cenne wskazówki. Życzę Ci owocnej pielęgnacji włosów, ciała i umysłu. :-)