WITAJ! :-)

Mam na imię Marta i miło mi Cię poznać. :-) 

Martusiowy Kuferek to kobiecy, przytulny i pozytywny blog, poświęcony pielęgnacji cienkich z natury włosów, urodzie i szczęśliwemu życiu.

Moją misją jest zmiana spojrzenia kobiet na swój wizerunek, w szczególności mających cienkie włosy, gdyż często przez reakcję najbliższego otoczenia, utraciły samoakceptację na tym polu. Chcę pokazać, że bez względu na to jak grube mamy włosy, możemy być i czuć się piękne. Opowiadam o tym jak sama dbam o moje cienkie włosy i dużo na ten temat myślę... :-) Po prostu kręcą mnie szampony i wcierki. :D


Jestem miłośniczką zdrowego stylu życia. Kocham piec domowy chleb, spacery, kontakt z naturą, jogę i zumbę. Zawodowo rozwijam się jako graficzka. Kocham piękne rzeczy, harmonię i spokój.

Martusiowy Kuferek początkowo miał być moim włosowym pamiętnikiem. Blog przyciągał coraz większą liczbę osób mających podobne problemy do moich i tak rozrósł się do dzisiejszej formy. :-)

Kocham to miejsce i traktuję je jak dom. :-) Dlatego cieszę się, że mogę Cię tutaj gościć!

15 komentarzy:

  1. W sklepie ze zdrową żywnością kupiłam płatki drożdżowe bez słodu czyli "zabite drożdże". Czy one też działają na włosy i cerę? Mała

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Marto :)
    Wprawdzie nie jestem posiadaczką cienkich włosów, to jednak z zainteresowaniem prześledziłam Twój blog, a zwłaszcza wpisy dotyczące pielęgnacji włosów. Trochę zabrakło mi niestety wpisów dotyczących farbowania włosów i późniejszej pielęgnacji już ufarbowanego skalpu :) Zadaję sobie sprawę, że farbowanie włosów niewiele ma wspólnego z dbaniem o ich zdrowie i najlepiej w ogóle unikać takich poczynań, niestety w moim przypadku jest to konieczne. Mimo raczej młodego wieku mam już sporo siwych włosów, a ten kolor zdecydowanie do mnie nie pasuje :) Poradzisz jak dbać o farbowane włosy? Pozdrawiam, Joko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Joko :-) Tak, o pielęgnacji farbowanych włosów nie pisałam, ponieważ sama nigdy włosów nie farbowałam i ciągle poruszałam inne tematy, głównie z perspektywy swoich cienkich, niefarbowanych włosów. :-) Nie jestem przeciwniczką farbowania, bo jeśli faktycznie nie czujemy się korzystnie w naturalnym kolorze włosów, to można to zmienić. :-) Włosy farbowane mogą być również piękne i zadane. Takie włosy są zazwyczaj suche i zniszczone, w związku z tym będą potrzebowały przede wszystkim emolientów (oleje, silikony, alkohole tłuszczowe), polubią się z maskami (częściej maski niż odżywki), a także nawilżającymi szamponami np. Sylveco balsam myjący. Trudno opisać w kilku zdaniach, dlatego na pewno poruszę ten temat w niedalekiej przyszłości. :-) :-*

      Usuń
  3. Cześć! Właśnie natrafiłam na Twojego bloga i z zapartym tchem zaczęłam go przeglądać. Sama mam problem jak dobrać pielęgnację do moich cienkich i nie-prostych włosów (kiedyś były kręcone, teraz nawet nie są faliste) i oglądając Twoje zdjęcia złapałam się za głowę. Masz piękne, długie włosy, bardzo podatne, ale.... one nie są cienkie. Wybacz, ale uważam, że nazywanie "cienkimi" takich włosów to jakieś jedno wielkie nieporozumienie... Specjalnie przeszukałam bloga, żeby sprawdzić czy masz zdjęcia warkocza - na rozpuszczonych nie zawsze widać ich faktyczną grubość i objętość. Twoje włosy nie są może grube, ale na pewno nie są też cienkie, są przeciętnej grubości, a takie z powodzeniem można zapuszczać, stylizować, czesać itp. Przepraszam, ale bardzo mnie to poruszyło jako posiadaczkę CIENKICH włosów (zawrotne 6cm w obwodzie, im dłuższe tym gorzej). Uważam, że nie powinnaś nazywać swoich włosów cienkimi, a bloga dedykować pielęgnacji takowych, ponieważ to wprowadza w błąd i wpędza w kompleksy. Nie miałam intencji Cię urazić, Twój blog ogólnie mi się bardzo podoba, ale proszę - zastanów się jeszcze raz nad tym, czy na pewno wybrałaś odpowiedni target. Pozdrawiam i życzę sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, moje włosy SĄ ZDECYDOWANIE cienkie :-) Ktoś może mieć 3 cm w obwodzie kucyka i mieć cienkie włosy, a ktoś 12 cm i również ma cienkie. Dlaczego? Bo słowo "cienki" odnosi się do średnicy pojedynczego włosa.

      Natomiast słowo "gęsty" odnosi się do ilości włosów na głowie. Można mieć wiele cienkich włosów tj. czyli włosy są cienkie i gęste, albo mieć małą ilość włosów na głowie, ale pojedynczy włos jest gruby czyli włosy są rzadkie i grube. :-) Kombinacji jest wiele.

      Moje włosy są CIENKIE (bo pojedynczy włos ma małą średnicę) i ŚREDNIEJ GĘSTOŚCI (bo jest ich spora ilość). :-)

      Zaczynałam z 6cm obwodem kucyka. Po roku udało mi się dobić do 6,5 cm, a obecnie (po 3 latach) - 7 cm. :-) I myślę, że maksymalnie dobiję do 7,5 cm, ale niekoniecznie tak się stanie. Możliwe, że mamy bardzo podobne włosy. :-)

      Tematyka bloga nie wynika więc z mojego osobistego nazewnictwa i wybrania złego targetu, a z twardych faktów i specyfiki martusiowych włosów. ^^ :-) Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Marto! Bardzo dziękuję za tego bloga! :-)

    Od zawsze marzę o długich, pięknych włosach, ale ciągle słyszałam od mamy i znajomych, że nie mam na to szans. Chyba nie muszę tłumaczyć - cienkie włosy ;-) Przez jakiś czas pracowałam w salonie fryzjerskim, gdzie koleżanki pozbawiały mnie złudzeń (ale muszę przyznać, że zawsze obcinały mnie perfekcyjnie ;-)). Ale odkąd zmieniłam miejsce zatrudnienia - teraz pracuję w hurtowni fryzjerskiej - znowu zakiełkowała we mnie ta niecna myśl, żeby włosy zapuścić... Chcąc nie chcąc, musiałam zapoznać się z naprawdę potężnym asortymentem, od wsuwek po wszelkie preparaty.

    No i tak sobie zaczęłam szukać po Internecie. Najpierw trafiłam na bloga Anwen (także bardzo wartościowego ;-)). Oczywiście trafiłam zaraz do działu ze zdjęciami "przed i po". I szlag mnie trafił!!! Posiadaczki pięknych (moim zdaniem :D) gęstych włosów narzekają... Cóż to za wysiłek, przestać włosy katować rozjaśnianiem, prostownicą, farbowaniem itp., użyć parę razy olejku, maski i mieć "WTEM" zdrowe, zadbane włosy. Tylko się zirytowałam tą galerią zdjęć :P

    (Takie wtrącenie - moja przyjaciółka ma piękne, gęste, grube włosy, lekko falowane, no cud-miód. Oczywiście skatowane drogeryjnymi farbami, prostownicą z d*py, brakiem pielęgnacji. I k*wa, jeszcze narzeka przy mnie, że "jak ciężko mieć takie gęste włosy, ciężko rozczesać i w ogóle taka męka". Znamy się już tyle lat, w sumie to cud, że w międzyczasie jej nie udusiłam :D)

    No, a ja tu hoduję i nic :-( za każdym razem, jak już wyhodowałam jakąś długość, to patrzyłam na te żałosne strzępki i w końcu szłam je obciąć na krótko, tak do żuchwy. Nigdy nie stosowałam jakiejś wyrafinowanej pielęgnacji, ale z drugiej strony nie farbowałam (tylko henną), nie prostowałam, nie rozjaśniałam itp. Najgorsze, co je spotykało z mojej strony, to rozczesywanie na mokro i suszarka. Co już od 2 miesięcy wyeliminowałam i widzę poprawę :D W skrócie:
    - nie rozczesuję włosów na mokro
    - staram się nie suszyć (ew. zimnym nadmuchem)
    - stosuję olejki (rycynowy, khadi, eksperymenty trwają :D)
    - różne dziwne maseczki rodem z kuchni (drożdże, siemię, jajko, żelatyna itp.). Przyznam, że włosy wszelkie kuracje znoszą z godnością, nie dokucza im ani przebiałkowanie, ani przesuszenie, ani przetłuszczenie.
    - stosowanie maski przed myciem
    - dziś kupiłam szczotkę z dzika! Chciałabym zareklamować, ale trochę mi głupio, skoro pracuję w tym miejscu ;-) Ale jakbyś była zainteresowana to chętnie napiszę, mamy duży wybór fajnych szczotek z dzika (tego samego producenta co Hercules) i grzebienie z drewna różanego [koniec reklamy :D]
    - jeszcze nie mam żadnego łagodnego szamponu ale to się zmieni ;-) za to mam suchy szampon, już go uwielbiam!
    - piję skrzyp, pokrzywę, siemię.

    Zastosowałam też ślimakowe upięcie i chyba nie wspomniałaś o jego dodatkowej, bardzo ważnej zalecie. Zaczesując włosy do góry nagle odkryłam, ile mam nowych włosów! Takich 2-3 cm. Nie widziałam ich wcześniej! Poczułam się zmotywowana. :-D

    Na razie wszyscy patrzą na mnie jak na stukniętą i mówią, że mam dać sobie spokój, ale tym razem nie odpuszczę. Publicznie oświadczyłam, że moje włosy mają ostatnią szansę - jak przez ten rok się nie wykażą, to już never ever nie będę próbować i wszyscy będą zadowoleni (oprócz mnie, rzecz jasna).

    Ale się rozpisałam, no musiałam się wyżalić :-D
    Może też przyślę do Ciebie fotorelację? Kto wie! Startuję z szalonym 4,5 cm obwodu, o ile dobrze zmierzyłam... :P
    Trzymaj się! Pozdrawiam wszystkie cienkowłose ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Maju z Twoja metamorfozą włosową? Mam nadzieje, że po roku są duże postępy. :)

      Usuń
  5. Czesc,wiec ja sie tez wyzale :) Juz nie wierze, ze moje wlosy kiedys beda w ... normalnym stanie, w moich genach nie ma takiego slowa. Od kiedy pamietam mialam krotkie wlosy. Pamietam, ze jako dziecko, idac z mama, obce kobiety zachwycaly sie "jaki piekny chlopczyk". Zawsze byl to dla mnie problem, od zawsze marzyly mi sie piekne, przede wszystkim dlugie wlosy - tzw symbol kobiecosci. Dzis mam 25 lat i juz pogodzilam sie z tym, ze nigdy nie bede miec kobiecych wlosow. Sa krecone i wypadaja, gdy im sie znudzi mieszkanie na mojej glowie. Fryzjer to dla mnie zbedny zawod, gdyz nie jest mi potrzebny - moje wlosy wypadaja samoistnie - najdluzsze, jakie zapuscilam - byly do ramion. Z powodu ich braku i kreconej struktury - wygladaly jakby byly za ucho, o srednicy ok 0.8 cm. Do fryzjerek nienawidze chodzic, bo wszystkie nie za bardzo wiedza co z nimi zrobic i dobijaja mnie slowami: "tu za duzo nie zdzialamy", albo "jestes najtrudniejszym przypadkiem w mojej karierze".Z powodu tego, ze dodatkowo nie uzywam prostownicy, aby ich nie "dobijac", moja krotka fryzura to wygryzione "afro", badz spiete spinkami w ty cos na ksztalt fryzury.
    Probowalam walczyc z ich wyprowadzka od zawsze. Chyba nie ma terapii, ktorej nie wykorzystalam (poza urynoterapia, ktora polecila mi jedna naturoterapeutka :)). Ich stan co roku stawal sie taki sam. (zapuszczanie po skroceniu wypadajacych wlosow, zapuszczanie i w koncu w ich kolejne wypadanie). Bylam na wizytach u kazdego rodzaju specjalistow, nikt nie byl w stanie mi pomoc - przestrzenie miedzy cebulkami a skora glowy, slaby wzrost i wypadanie ich pod wlasnym ciezarem. Nie ma rady, taka "uroda".
    Dzis pozostalam przy terapii olejkami, delikatnych szamponow i odpowiedniej diecie. Jestem skazana wiec na ich akceptacje. Dbam o nie jak o jajko, nie scinam za czedto, bo mam chyba uraz do bardzo krotkiej fryzury (czuje sie niekobieco), a przy ich wzroscie srednio 3 cm na rok musze dbac o ich kazdy milimetr.
    Doceniajcie dziewczyny nawet te wloski ktore macie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. INFINITY
      Mam dokładnie ten sam problem. Tylko kiedy systematycznie jadłam płatki owsiane i awokado (za namową babci) włosy trzymały się głowy, no, ale przy awokado mam odruch wymiotny i w końcu odpuściłam, płatki zamieniłam na bułki i problem powrócił
      W maju 2016 przestałam jeść zdrowo w październiku miałam połowę włosów, czyli wieloletni standard).
      W październiku kupiłam wcierki revalid i tabletki, potem radical, potem jantar i lotion radical oraz exagon oraz loxon 2%. Wcieram coś codziennie dodatkowo raz w tygodniu nakładam maseczkę z oleju kokosowego i kozieradki, albo żelatyna z nagietkiem i siemieniem. Znów jem płatki.
      Dziś mam o 20% gęstsze włosy i sporo 5 cm nowych, nawet w miejscach w których nie występowały wcześniej.
      Także nie poddawaj się!

      Usuń
  6. Twoja historia dodaje mi sił w walce o piękne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem pod wrażeniem, naprawdę zazdroszczę włosów, pasji i chęci! Kawał dobrej pracy, pięknej pracy i mnóstwa godzin nad tym poświęconych aby ktoś mógł skorzystać! brawo! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że znalazłam Twojego bloga, bo dzięki niemu nie czuję się samotna z moim problemem. Zawsze idąc ulicą gapię się jak opętana na dziewczyny z grubymi, gęstymi, prostymi i "lejącymi się" włosami do pasa, a potem w domu ciężko wzdycham patrząc na moje rzadkie piórka - ledwo sięgające łopatek, cienkie i rzadkie: 8 cm w obwodzie kucyka. Ale nie tracę nadziei. Od mniej wiecej roku po radykalnym cięciu na boba (za ucho) świadomie pielęgnuję to swoje sianko. No, może w tej chwili to już nie jest takie sianko, tylko dalej za cienkie i za rzadkie. Na razie udało mi się osiągnąć poślizg i w miarę dobry przyrost. Ale włosy są dalej słabe. :( Stosuję olejowanie olejem łopianowym z ziołami (Nami) na zmianę z Sesą, praktycznie codziennie jakiś olej. Do mycia (myję zawsze wieczorem) szampon Ecolab do wrażliwej skóry głowy, a potem albo odżywka Fructis Goodbye Damage (lekkie silikony są u mnie konieczne) albo po prostu na dłużej maska drożdżowa Agafii. Na spłukaną skórę głowy po myciu wcieram Jantar. Po wyschnięciu włosów olejek termoochronny Gliss Kur a rano jeszcze zalepiam to serum silikonowym Fructis Goodbye Damage. Włosy od pewnego czasu wypadają mniej, choć nadal trochę wyciągam z odpływu. Gdybym nie stosowała tych wszystkich specyfików, pewnie byłaby masakra. Aha, suplementuję się Falvitem i tranem Mollers. Próbowałam Biotebalu ale on spowodował jedynie zwiększenie wypadania - nie wiem, może jednak za dużo biotyny, zwłaszcza że przy biotebalu nadal brałam falvit. No i to by było na tyle. Próbowałaś kiedyś bezbarwnej "henny" Khadi? Słyszałam, że ona jest świetna, bo trochę optycznie pogrubia włosy i chętnie bym wypróbowała. Boję się jednak efektu kosmity, czyli zielonego koloru na moich piórkach. Jestem naturalną dość jasnopopielatą blondynką i takie aktualnie włosy posiadam, czyli niefarbowane i nie chciałabym byc zielona. :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz śliczne włosy! Zazdroszczę <3 Przeczytałam Twój post o aloesie i jestem pewna, że będę wpadać tutaj częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej Marta!
    W tym roku skończyłam 20 lat i jak długo żyję nie zapuszczałam włosów dłużej niż do ramion. Jestem posiadaczką falowanych, cienkich, ale ciemnych włosów i zawsze słuchałam porad osiedlowych fryzjerek, które kręciły głowami na słowo "zapuszczam". Przez całe liceum miałam cieniowaną fryzurę "na chłopca"
    Parę miesięcy temu coś we mnie pękło podczas czytania Twojego bloga.
    JAK TO, JA NIE ZAPUSZCZĘ?
    No i się zaczęło :D
    W tym momencie jestem tuż po podcinaniu końcówek i długość moich pukielków sięga mniej więcej końca szyi, ale jestem z natury cierpliwa i mam nadzieję że nie będę żałować ;)
    Zawsze w momencie słabości lub zwątpienia wpadam tutaj i mówię sobie: patrz, można!
    Chciałam Ci za to podziękować :)

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas na blogu i wyniosłaś z jego treści cenne wskazówki. Życzę Ci owocnej pielęgnacji włosów, ciała i umysłu. :-)