września 25, 2014

Cztery glinki - wałdajska, anapska, kambryjska, morze martwe | Moja opinia


Końcem sierpnia zauważyłam bardzo ciekawą akcję na Facebooku organizowaną przez Kalina - Sklep tj. "ogólnopolskie testowanie glinek", w której 50 blogów z całej Polski otrzymało saszetki glinek marki Fitokosmetik: wałdajskiej, anapskiej, kambryjskiej oraz z morza martwego. Udało mi się zakwalifikować do testów, z czego bardzo się ucieszyłam, bo planowałam wypróbować w przyszłości wszystkie glinki. 

W ramach tej "luźnej współpracy" otrzymałam 4 woreczki, każdy zawierał po 20 g danej glinki.

Na początku sierpnia zaopatrzyłam się w glinkę kambryjską, której efekty pokazywałam w tej niedzieli dla włosów, dlatego nowością były dla mnie tak naprawdę 3 glinki. Glinki są nie do zużycia! Naprawdę :) Wystarczy bardzo mała ilość, aby dokładnie pokryć całą skórę twarzy czy głowy. 100 g takiej glinki kosztuje tylko 9 zł, więc jest to interes opłacalny :). 


Czas przeznaczony na testowanie

Według mnie był bardzo krótki. Miałam miesiąc na przetestowanie wszystkich glinek, a dzięki wcześniejszemu zakupowi glinki kambryjskiej, testowałam tak naprawdę 3 glinki. Uważam, że pełną recenzję każdej z glinek mogłabym podać po 2 - 3 miesiącach systematycznego stosowania. Przez miesiąc zdążyłam zauważyć pewne różnice między nimi.


Jak stosowałam?

Glinki stosowałam zarówno na problematyczną, przetłuszczającą się skórę głowy jak i cerę, która jest mieszana w strefie T.

To, co udało mi się zauważyć w przypadku wszystkich glinek to:

  • unoszenie włosów u nasady, co idzie w parze ze zwiększeniem objętości włosów,
  • przedłużenie świeżości skalpu,
  • dobre oczyszczenie cery,
  • wyrównanie kolorytu. 

Glinki natomiast różniły się pod względem intensywności działania np. jedne unosiły włosy bardziej, inne mniej.

Za każdym razem sprawdzałam działanie glinek solo. Tworzyłam z nich pastę, łącząc wybraną glinkę z wodą.

Skóra głowy: glinki nakładałam na umyte włosy, na ok. 10 - 15 minut
Twarz: glinkę trzymałam również ok. 10-15 minut



Działanie glinek i różnice między nimi


1. Glinka anapska

To właśnie glinka, na którą zdecyduję się w przyszłości. Bardzo spodobało mi się jej działanie na skórę twarzy, która miała pięknie ujednolicony koloryt, była promienna i gładziutka. Glinka anapska była najbardziej łagodna ze wszystkich 4 glinek.


2. Glinka wałdajska

Pod względem mocy oczyszczającej stoi na równi z glinką kambryjską, jednak nie powoduje podrażnień. Dość mocno oczyszcza i usztywnia włosy. Cera jest ładna jak po innych glinkach, jednak miałam wrażenie, że po glince anapskiej koloryt był bardziej ujednolicony.


3. Glinka z morza martwego 

Podrażniła mocno skórę głowy: piekła i stała się bardzo sucha. Włosy na długości wysuszyła na wiór - bardziej się chyba nie dało. Włosy przypominały kopułę, brzydko się układały i niestety po tej akcji "reanimowałam" je kilka dni. W związku z tym glinki nie nakładałam jako maseczki na twarz, gdyż bałam się podrażnienia.

Glinka jest według mnie najmocniejsza ze wszystkich 4 i nigdy więcej nie zastosuję jej na skórę głowy czy twarz solo. Mogłaby sprawdzić się w mieszance z maską np. Natur Vital aloesowa, którą moja skóry głowy uwielbia. Chętnie sprawdziłabym jej działanie antycellulitowe, bo patrząc na jej moc, mogłaby się w tej kwestii sprawdzić.

Nie wiem czy kiedykolwiek kupię glinkę, bo jak na razie jestem zadowolona z kambryjskiej, która jest też mocna, ale nie za mocna i równie dobrze ją też mogę dodać do maski.


4. Glinka kambryjska 

Jak już wspomniałam, jest dość mocną glinką, ale nie szkodzi mojej skórze twarzy i głowy. Dobrze unosi włosy u nasady, przez co tracą blask (tak naprawdę po każdej glince tak się dzieje). Cera wygląda zdrowo, ma ujednolicony koloryt i jest dość mocno oczyszczona, dlatego glinkę kambryjską na twarz nie będę stosowała zbyt często.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Glinki Fitokosmetik - rodzaje i zastosowanie


Zamieszczam krótką informację o kosmetycznym i zdrowotnym działaniu każdej z glinek :).


Biała glinka anapska
  • oczyszcza i dotlenia skórę,
  • stymuluje produkcje kolagenu, który nadaje skórze elastyczność,
  • delikatnie złuszcza martwy naskórek, redukuje drobne zmarszczki, poprawia koloryt skóry, ujędrnia,
  • ciepłe okłady przynoszą ulgę przy bólach stawów.

Błękitna glinka wałdajska
  • redukuje zmarszczki, odmładza, oczyszcza skórę
  • nasyca komórki skóry w niezbędne substancje i związki naturalne, odżywia i pobudza procesy regeneracyjne,
  • nadaje skórze jędrność, elastyczność zdrowy wygląd

Glinka z morza martwego
  • ma właściwości antyseptyczne, oczyszczające, przeciwzapalne i regenerujące, 
  • doskonale leczy trądzik, 
  • substancje mineralne zawarte w czarnej glince regulują procesy przemiany materii w skórze, nawilżają, wzmacniają błony komórkowe, chronią skórę przed utratą wilgoci i szkodliwym wpływem środowiska, 
  • głęboko oczyszcza, odblokowuje zanieczyszczone i zatkane pory, 
  • stymuluje krążenie, usuwa napięcie mięśni, łagodzi bóle stawów i bóle reumatyczne, 
  • jest jednym z najskuteczniejszych naturalnych środków do redukcji cellulitu i nadwagi.

Zielona glinka kambryjska
  • właściwości oczyszczające, przeciwzapalne i dezynfekujące,
  • stymuluje krążenie krwi i przyspiesza procesy przemiany materii w skórze,
  • oczyszcza skórę, reguluje metabolizm, sprzyja regeneracji naskórka, zwęża pory,
  • ciepłe okłady pomagają pozbyć się cellulitu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Podsumowując

Na próbkach zobaczyłam spore różnice między glinkami i tym samym zaoszczędziłam pieniądze, które wydałabym na nie w przyszłości.

Glinki stały się nieodłącznym elementem mojej pielęgnacji. Są to przede wszystkim produkty naturalne, nieskażone "chemią", chociaż pierwiastków w nich pełno :). W szczególności cieszę się, że znalazłam kolejny, dobry sposób na przedłużenie świeżości włosów, odbicie ich od nasady i tym samy zwiększenie objętości, co przy cienkich włosach jak moje (Nasze:)) jest bardzo pożądane. W przyszłości planuję zakupić glinkę anapską, która będzie uzupełniała się działaniem z glinką kambryjską.


Jakie są Wasze ulubione glinki? :)



Przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień, w którym możecie zgłosić się do rozdania. Nagrodą jest zestaw 3 gumek Invisibobble w wybranym przez Was kolorze.




22 komentarze:

  1. Mam te glinki i jestem z nich meega zadowolona. Nakładam na twarz i również stosuje w maskach na włosy - są rewelacyjne :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna rekomendacja :) Czasami wydaje się naprawdę duże pieniądze na kosmetyki, które są kiepskiej jakości, a tutaj mamy naturalny produkt, wydajny, tani i przede wszystkim działający, to lubię :)

      Usuń
  2. Nie stosowalam nigdy glinek. faktycznie miesiac to za malo czasu. spodobalam mi sie glinka z morza czarnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego recenzję należy traktować z przymrużeniem oka :) Za miesiąc, dwa będę mogła w pełni opisać działanie glinki kambryjskiej.

      Glinka z morza czarnego ma najwięcej właściwości :)

      Usuń
  3. No popatrz dzieki Twojemu wpisowi ja tez zaoszczedze ;). Widzialam ostatnio te glinki w moim lokalnym sklepie z rosyjskimi kosmetykami i zastanawialam sie nad zakupem ale nie wiedzialam ktora wybrac- stwierdzilam ze poczekam na opinie. Po Twoim " sprawozdaniu" na pewno przetestuje z morza martwego i zielona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie ten problem co Ty. Nie wiedziałam, którą glinkę wybrać, ale jedna z Czytelniczek podlinkowała mi taką pastę na zmniejszenie przetłuszczania włosów, w której głównym składnikiem była glinka kambryjska i postanowiłam zdecydować się właśnie na nią :)

      Im mniejszy wybór, tym lepiej :D

      Usuń
  4. Ta anapska mi się podoba, chyba ją sobie sprawię kiedyś przy okazji :> Na skalp pewnie wypróbuję, ale raczej myślę o niej jak o maseczce do twarzy. Jak kiedyś wypróbujesz tę na cellulit to daj znać :D Ja na razie robię sobie tylko masaże.
    Tak w ogóle to nie wiedziałam, że to takie tanioszki! Bardzo zaskoczyła mnie ich cena. Na plus, oczywiście :)
    Bardzo fajna recenzja :) :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że początki cellulitu zwalczę ćwiczeniami i dobrą dietą :) Glinki są bardzo tanie i przy tym wydajne, do tego naturalne i o świetnych właściwościach :) Tak mało osób (przynajmniej z mojego otoczenia) o nich wie, kupują drogie kosmetyki, które nie zawsze działają tak, jak to pisze producent. Kiedyś sama kupowałam maseczkę z dodatkiem glinki, a jak się okazuje 100% czysta glinka jest tańsza i lepiej działa :)

      Usuń
    2. To pewnie dlatego, że ,,to co dobre nie potrzebuje reklamy" :D z przymrużeniem oka, ale jednak coś w tym jest :) Dobrze, że napisałaś o nich, w ogóle nie zwracałam na nie uwagi, myślałam, że są jakieś okropnie drogie, a teraz będę je miała na oku!
      U mnie cellulit nie jest na pewno początkowy, gości u mnie kilka lat ;/ Nie jest jakiś bardzo widoczny i zbyt uciążliwy, ale gdyby go nie było, na pewno byłabym bardziej pewna siebie :) Uprawiam dużo sportu, niestety niewiele to daje. Moja dieta jest taka sobie średnia. Niby się staram, na co dzień jem zdrowo, ale jak się dorwę do jakichś chipsów to koniec :D W sumie gubią mnie weekendy i wakacje. Może założę sobie zeszyt, taki jak włosowy. Będę zapisywać czy coś ćwiczyłam, masowałam itd. Odkąd mam taki do włosów, jestem dużo bardziej systematyczna :)
      A.

      Usuń
    3. Pomysł z zeszytem jest bardzo dobry :) Sama też takie zapiski prowadzę i to bardzo pomaga w kontrolowaniu pielęgnacji ciała czy włosów.

      Myślę, że z cellulitem ma problem większość kobiet, dla mnie to nie koniec świata :) Bo zawsze mogę nadrobić fałdkę pięknym pukielkiem włosów :D

      Usuń
  5. muszę sobie kupić takie glinki, zapowiadają się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja dzisiaj odwiedziłam stacjonarny sklepik z ruskimi i kupiłam himalajską zieloną glinkę z ekstraktem z zielonej herbaty. W sumie bardziej do cery niż skalpu, ale wyjdzie w praniu, jak zużyję. 8 zł za 100g :D już nie mogę doczekać się testów. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o takiej! Koniecznie napisz jak się sprawdza, bo z nazwy bardzo mnie zainteresowała :)

      Usuń
    2. Dam znać :D A i Martusiu, nie wiem, czy nie wspominałaś o tym w poprzednich postach o glinkach, ale przestrzegam, żeby NIE MIESZAĆ glinianych papek metalowymi łyżkami lub w metalowych miseczkach. W glinkach są przeróżne dodatki krzemu, magnezu itp. mogłoby dojść do reakcji między metalem a składnikami glinki.
      Nie wiem, w jakim stopniu, co prawda, ale lepiej nie ryzykować :D

      Usuń
    3. Nie wiedziałam o tym :) Na szczęście zawsze mieszam palcem w plastikowym wieczku po masce. Dziękuję za informację i nową wiedzę :*

      Usuń
  7. Na razie nie używałam jeszcze glinek choć 'czaje' sie na nie. Ile mniej więcej na raz używasz na skalp i na awłosy? Objętość łyżeczki czy może łyżki czy mniej? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Około 1,5 - 2 łyżeczki na skalp i twarz czyli można powiedzieć, że płaska łyżeczka na twarz, a kopiata łyżeczka na skórę głowy :)

      Usuń
  8. Dzięki Tobie zakupiłam glinkę kambryjską i do skóry głowy jest naprawdę świetna :):*. Co cery niestety się nie sprawdza, jest za słaba. Tutaj dobrze działa glinka z morza martwego, chociaż nadal szukam czegoś mocniejszego (moja twarz jest odporna na wszystko...). Nie zgodzę się z tym, że glinka wystarczy na bardzo długo, u mnie to moment jest. Ale ja wiele glinek jak himalajską, tybetańską czy marokańską stosuję do całego działa czy kąpieli. Dobrze, że to tani produkt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy :) A ja zakupiłam glinkę kambryjską dzięki Czytelniczce :)

      Wydajność glinki jest u mnie bardzo duża, bo nie stosuję do ciała, a powierzchnia twarzy i skóry głowy jest niewielka :) :*

      Usuń
  9. mam z morza martwego i lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja mam anapska i waldajska. dla mnie sa narowni dobre jak na skore glowy tak i twarzy)))

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas na blogu i wyniosłaś z jego treści cenne wskazówki. Życzę Ci owocnej pielęgnacji włosów, ciała i umysłu. :-)